
Gdy zaczynam szyć lalkę, nie do końca wiem jak ona będzie wyglądała. Zwykle podczas profilowania główki zaczyna się tworzyć wizja lalki. Tym razem też tak było. Gdy zaczęłam wyszywać oczy i formować kształt policzków wiedziałam, że to będzie jakiś rudy szczuplak. Zastanawiałam się tylko czy Ania czy Pipi. Po uzyskaniu kształtu ust byłam już pewna, że to musi być Ania.

Usta i podbródek Ani są filcowane na sucho. Bałam się tej techniki ale teraz bardzo ją polubiłam. Buzia laki może nabrać dzięki niej dowolnego kształtu. Jest coś wyjątkowego w formowaniu główki lalki. Nadawanie charakteru i „życia” zwykłemu kawałkowi materiału. Tworzenie jej to tylko mój czas, taka moja „medytacja”. Szyłam różne rzeczy, ale nic do tej pory nie dawało mi takiej satysfakcji i takiego wyciszenia i oderwania od rzeczywistości jak szycie lalek.

Chciałam, żeby Ania z Zielonego Wzgórza była taka moja. Nie uwzględniłam nawet sugestii mojej córki, mimo że zwykle to robie. To mój sentymentalny powrót do jednej z ulubionych książek dzieciństwa i taka Ania, która zwasze była w mojej głowie i nie do końca zgadzała się z wizerunkiem pokazywanym w książkach i filmach. I taka jest, pierwsza lala, która podoba się bardziej mi niż mojej córce. Ma to swoje plusy, jeszcze mi jej nie zabrała.